wypiję za twoje zdrowie Dom Pérignon
mam tylko winogrona
niepasujące do całości, usta
umoczone i pierwszy łyk
z musowaniem po ciele,
znowu dotykasz jak wczoraj
to uderza za szybko na wyciąganie wniosków,
z butelki zostało dno
może czasem, ty
pomyślisz o truskawkach
lepiej pasujących do kieliszka
niedziela, 31 lipca 2011
poniedziałek, 25 lipca 2011
" piaskownica "
"Mężczyzna pozostaje zazwyczaj bardzo długo pod wrażeniem, jakie zrobił na kobiecie."
— Julian Tuwim
to jest ta chwila
w której trzeba mi alkoholu albo snu
głupio rozochoconym pochodem kolorowych obrazków
przemaszerować przez spraną biel dnia
trzeba mi ciała
może jeszcze ciebie
jesteś niezaproszony
i pozadroszczony pośród zabawek
małych dziewczynek
w piaskownicy z czekoladowym lizakiem
umiem krzyknąć
i płakać na zawołanie
słodki, został tylko lukier na czubku patyka
pośród różowych chmurek waty
małe aniołki pokazały upadłe oblicze
— Julian Tuwim
to jest ta chwila
w której trzeba mi alkoholu albo snu
głupio rozochoconym pochodem kolorowych obrazków
przemaszerować przez spraną biel dnia
trzeba mi ciała
może jeszcze ciebie
jesteś niezaproszony
i pozadroszczony pośród zabawek
małych dziewczynek
w piaskownicy z czekoladowym lizakiem
umiem krzyknąć
i płakać na zawołanie
słodki, został tylko lukier na czubku patyka
pośród różowych chmurek waty
małe aniołki pokazały upadłe oblicze
sobota, 23 lipca 2011
" illuminatio "
sami sobie opozycją - w dzbany z dalekiego wschodu wkładamy pokruszone skamieliny,
z nadzieją, na niespodzianki losu.
Kartami, z niezrozumiałymi symbolami,
układamy sobie przyszłość - wiążąc na ręku czerwoną nitkę;
balansujemy między światami.
Widzimy to co dla oczu niedostępne;
badamy gwiazdy by podważyć sens słów w księgach.
bezsens słów miażdży codziennie -
aspiracjami,
zabijają zawodowcy w ignorancji;
nie mamy do pokazania twarzy
maski z dalekich krain, wytarły nam oblicze
z nadzieją, na niespodzianki losu.
Kartami, z niezrozumiałymi symbolami,
układamy sobie przyszłość - wiążąc na ręku czerwoną nitkę;
balansujemy między światami.
Widzimy to co dla oczu niedostępne;
badamy gwiazdy by podważyć sens słów w księgach.
bezsens słów miażdży codziennie -
aspiracjami,
zabijają zawodowcy w ignorancji;
nie mamy do pokazania twarzy
maski z dalekich krain, wytarły nam oblicze
" znowu "
znowu jest noc
cisza szumi mi w uszach
nie ma nikogo by bić się z myślami
znowu jest smutek
samotnej ręki
gładzącej prześcieradło
nie czuję już smaków
znanych z opowieści
nie ma już śladów na plecach
w pojedynkę trudniej
o spełnienia
wielkie
cisza szumi mi w uszach
nie ma nikogo by bić się z myślami
znowu jest smutek
samotnej ręki
gładzącej prześcieradło
nie czuję już smaków
znanych z opowieści
nie ma już śladów na plecach
w pojedynkę trudniej
o spełnienia
wielkie
czwartek, 30 czerwca 2011
" różowe jednorożce "
truchtam przez las-
ciemność aż iskrzy czarnym snopem światła
trzeszczą,
łoskotem malutkie klepki igiełek w leśnym parkiecie
a ja mam płaszcz z mokrej mgły;
stopy ocalę pancerzem
i pójdę dzielna!
na barykady z jezior prowadząc różowe jednorożce.
ciemność aż iskrzy czarnym snopem światła
trzeszczą,
łoskotem malutkie klepki igiełek w leśnym parkiecie
a ja mam płaszcz z mokrej mgły;
stopy ocalę pancerzem
i pójdę dzielna!
na barykady z jezior prowadząc różowe jednorożce.
środa, 15 czerwca 2011
" podróżując "
wystarczająco długo jeździłam tramwajami,
żeby nauczyć się na pamięć przystanków:
pierwszy, zwany "nadzieja"-a na nim- codziennie 8:30
rudy chłopak w zielonej koszulce;
na drugim- cicho zwanym miłość-
banda chuliganów podpala kosze różnobarwnych koszulek;
Trzeci- zwany "codzienność"-i cóż...ja wysiadam
żeby nauczyć się na pamięć przystanków:
pierwszy, zwany "nadzieja"-a na nim- codziennie 8:30
rudy chłopak w zielonej koszulce;
na drugim- cicho zwanym miłość-
banda chuliganów podpala kosze różnobarwnych koszulek;
Trzeci- zwany "codzienność"-i cóż...ja wysiadam
" nocny "
Malując palcami po szybie niezrozumiałe wzory i kształty- wyglądam, może czekam? Na dworze już mrok, ciemność i cisza. Mgła zasłoniła drogę do domu, latarnie odbite w kałużach. i widzę: rysuje się postać- z kropli odbitych od płaszcza. i idzie powoli wśród mgły poranka... Na parapecie prócz kota- moja głowaw objęciach Morfeusza- nocnego kochanka.
Subskrybuj:
Posty (Atom)